Krytyka biokonserwatywnego artykułu pt. "W stronę "nadludzi""

Tym razem biorę na warsztat kolejny biokonserwatywny artykuł, który nosi następujący tytuł: "W stronę "nadludzi"" i znajduje się pod tym linkiem: https://transhumanizm.edu.pl/?p=10919#comment-78 
Kursywą zaznaczyłem analizowane fragmenty artykułu:

"W przestrzeni medialnej w ostatnich dniach szeroko opisywano kontrowersyjną inicjatywę, organizowaną przez Kampanię Przeciw Homofobii, pod nazwą „tęczowy piątek”. To kolejna próba zawłaszczenia istotnego obszaru przestrzeni publicznej, jakim są szkoły, przez skrajnie zideologizowane środowiska lewicowe. Jest to również skutek odrzucenia podstawowych założeń paradygmatu naukowego na rzecz ideologii, która rości sobie prawo nie tylko do wyjaśniania zjawisk, ale również do odgórnego narzucania fałszywych pseudonaukowych koncepcji."
Nie chcę tutaj wchodzić w ideologiczne spory odnośnie LGBT i gender. Pragnę jednakże zaznaczyć, że transhumanizm może zaoferować jednostkom znacznie większe pole do samorealizacji i życia zgodnie z własnymi przekonaniami czy własną naturą. Przykładowo, rozwój wspomaganej prokreacji może w przyszłości umożliwić parom homoseksualnym posiadanie biologicznego potomstwa poprzez hodowlę w sztucznej macicy płodu zawierającego dna obojga partnerów/partnerek. Inny przykład jaki przychodzi mi na myśl to potencjalna możliwość zastosowania terapii genowej połączonej z przeszczepem sztucznie wyhodowanych narządów w celu całkowitej i pełnej zmiany płci osobom transpłciowym. Innymi słowy, transhumaniści są naturalnymi "sojusznikami ideologicznymi" progresywnej obyczajowo lewicy - ponieważ mogą zaoferować jej konkretne, techniczne rozwiązania określonych problemów natury biologicznej (w przeciwieństwie do konserwatystów, którzy mają w zwyczaju odrzucać wszystko to co nie mieści się w ich wąskim światopoglądzie).

"Dalsza ewolucja ma nieuchronnie prowadzić do przebudowania współczesnego człowieka w nowy byt zwany transczłowiekiem, a ideologia, która pozwoli na przygotowanie społeczeństwa do tych zmian, to transhumanizm. Proces ten już się rozpoczął i ma on na celu najpierw udoskonalenie człowieka poprzez bezpośrednią ingerencję technologiczną, stosowanie inżynierii genetycznej i nanotechnologii w taki sposób, aby biologiczny wymiar ludzkiego życia został uzależniony od zewnętrznych czynników i na końcu dostosował się do transferu samego tylko umysłu do swoistej matrycy algorytmicznej w cyberprzestrzeni."
Czy jest w tym coś złego? Wszak nikt nikogo fizycznie zmuszać do instalacji wszczepów czy też modyfikacji genetycznych zmuszać nie będzie. Zatem ci co będą chcieli zachować "biologiczną czystość" zachowają taką możliwość. Wszak jednym z istotniejszych aspektów transhumanizmu jest jego dobrowolność - to od każdego z nas zależeć będzie w jakim stopniu podda swój organizm przemianom przy użyciu biotechnologii.

"Żyjemy już częściowo w cyberprzestrzeni podłączeni „on-line” do naszych telefonów, laptopów i komputerów. Jesteśmy aktywni w cyfrowych przestrzeniach portali społecznościowych, platformach gier, interaktywnych serwisach informacyjnych i wizualizacyjnych. Ta aktywność zmienia zarówno nasze mózgi, jak i zachowania, dążenia oraz stany emocjonalne."
No właśnie - gdyby nie nowoczesna technologia, nie byłoby ani tego portalu ani tego tekstu. Zatem sam fakt istnienia tego artykułu jest poniekąd dowodem potwierdzającym to jak technologia pomaga przezwyciężać typowo ludzkie ograniczenia - dzięki internetowi możliwe jest dotarcie do znacznie szerszego grona odbiorców niż za pomocą ludzkiej mowy. 

"Jednak technologia, która za nimi stoi, może być użyta w innych celach. Zamiast pomagać człowiekowi, może służyć do konstruowania „nadludzi” obdarzonych lepszym wzrokiem, słuchem, pamięcią czy siłą mięśni wspomaganą przez egzoszkielety. Jeśli dalej bezkrytycznie będziemy akceptowali wszystkie udoskonalenia technologiczne, nie wskazując na niebezpieczeństwo zatracenia człowieka w cyberprzestrzeni, to z pewnością czekają nas „czwartki osobliwości technologicznej”."
Czy sztuczne oczy przewyższające naturalne są czymś złym? Czy posiadanie słuchu potrafiącego złowić najlżejszy szmer jest czymś złym? A może złem jest lepsza pamięć? Jeśli samodoskonalenie przez technologię jest złem - to co jest dobrem? Degeneracja ludzkich sił fizycznych i zdolności poznawczych? A może "dobrem" jest pokorna akceptacja niedoskonałości istoty ludzkiej - jako ułomnego i ograniczonego konstruktu biologicznego? Trzeba tutaj zauważyć, że człowiek od wieków dąży do przezwyciężenia własnych ograniczeń - od pierwszego patyka i obrobionego kamienia używamy narzędzi by dokonać tego co jest niemożliwe przy pomocy samej siły mięśni. Byliśmy słabi - więc stworzyliśmy narzędzia. Było nam zimno - więc ujarzmiliśmy ogień. Człowiek od tysiącleci tworzy cywilizację i kulturę materialną by pokonać własne ograniczenia. Zawrócenie z tej drogi, odrzucenie przyszłości, w której dzięki biotechnologii możliwe jest pokonanie biologicznych ograniczeń gatunku Homo Sapiens Sapiens byłoby zaprzeczeniem esencji tego kim jesteśmy, negacją istoty człowieczeństwa - którą jest przełamywanie kolejnych barier i podporządkowywanie kolejnych elementów natury własnemu, racjonalnemu umysłowi.

"Transhumanizm jest groźną ideologią, ponieważ wspiera ją bardzo bogaty trust firm technologicznych powiązanych z przemysłem farmaceutycznym oraz z centrami badawczymi na największych uniwersytetach. Oprócz technologii komputerowych i algorytmów sztucznej inteligencji człowiek ma być zmieniany u podstaw, jeszcze przed narodzeniem, za pomocą inżynierii genetycznej, a potem przez całe życie z użyciem nanotechnologii."
Wsparcie firm technologicznych, przemysłu farmaceutycznego oraz centrów badawczych oceniałbym zdecydowanie korzystne - ponieważ oddzielenie inicjatyw transhumanistycznych od aparatu państwa zmniejsza szansę na przymusowe i odgórne projektowanie ulepszonego "człowieka przyszłości", a zwiększa szansę na oddolną, dobrowolną i co najważniejsze rynkową, opartą na prawie popytu i podaży, ekspansję nowych ulepszających człowieka rozwiązań technologicznych. Co do zmiany człowieka przed narodzeniem - to skoro jestem właścicielem samego siebie, to jestem właścicielem również moich (nie Twoich!) komórek rozrodczych (a własności samego siebie nie sposób w logicznie podważyć - ponieważ każdy akt negujący samoposiadanie jest jednocześnie dowodem je potwierdzającym). Skoro jestem właścicielem moich komórek rozrodczych - to mam również prawo do decydowania (lub nie decydowania) o ich DNA. 

"Z kolei David Pearce przedstawia koncepcję imperatywu hedonistycznego, według którego należy dążyć do usunięcia wszelkiego cierpienia, jako przestarzałego hamulca w rozwoju powszechnej szczęśliwości."
Ból jest tylko czynnikiem informującym o problemach w organizmie - zatem jako system wczesnego ostrzegania powinien być zachowany. Innymi słowy sens istnienia bólu jest czysto funkcjonalny - jeśli cierpimy na dolegliwości bólowe to udajemy się do lekarza w celu postawienia diagnozy. I poprzez terapię bądź leki staramy się minimalizować własne cierpienie. Jest to naturalny proces - wszak nikt nie lubi gdy coś go boli. Odwrócenie rozumowania - czyli uznanie cierpienia za dobre i pożądane prowadziłoby by do wniosku, że katowanie samego siebie na przeróżne wymyślne sposoby jest działaniem pozytywnym moralnie.

"Kardynał Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury, w listopadzie 2017 roku, omawiając problem transhumanizmu, stwierdził: „Ludzkość ponownie staje dziś wobec pokusy grzechu pierworodnego, chce być jak Bóg, czuje się uprawniona do stworzenia nowego człowieka, ingerowania w ludzką naturę”."
O zgodności ingerencji w ludzką naturę z esencją człowieka jako twórcy i kreatora wypowiadałem się powyżej. Tutaj natomiast chciałbym skupić się na czym innym - logicznym absurdzie koncepcji "grzechu pierworodnego", który najlepiej opisuje Ayn Rand w następujących słowach: "Jaka jest natura winy, którą wasi nauczyciele nazywają grzechem pierworodnym? Jakie zło stało się udziałem człowieka, gdy utracił stan, który oni nazywają doskonałością? Ich mit głosi, że zjadł owoc z drzewa poznania wiadomości - zdobył umysł i stał się istota rozumną. Była to znajomość dobra i zła - stał się więc istotą moralną. Skazano go na zarabianie na chleb za pomocą pracy własnych rąk - stał się istotą produktywną. Skazano go na odczuwanie pożądania - uzyskał zdolność do rozkoszy seksualnych. Zło, za które go potępiają, to rozsądek, moralność, kreatywność i rozkosz - podstawowe wartości jego istnienia. To nie przywary ma wyjaśniać i potępiać ich mit o upadku człowieka, nie za błędy go wini, lecz za istotę jego ludzkiej natury. Kimkolwiek był ten robot z raju, żyjący bez umysłu, wartości i miłości - nie był człowiekiem. " (Ayn Rand, Atlas zbuntowany).

Komentarze

Popularne posty